Od czego zacząć, kiedy myślisz o odstawieniu glutenu?
11:58
O glutenie mówi się coraz więcej. I coraz więcej osób deklaruje, że chce trzymać się
od niego z daleka. Często słyszę też takie pytania: czy warto? Czy się da? A
może by tak spróbować…? Jeśli zastanawiasz się nad odstawieniem glutenu, to mam dla
Ciebie garść moich refleksji.
Od czego zacząć przejście na dietę bezglutenową (lub znaczne
ograniczenie glutenu)? Przede wszystkim od zadania sobie dwóch pytań: po co i
dlaczego? Po co – czyli co chcę osiągnąć, o jaki rezultat mi chodzi? I dlaczego
– a więc jaka jest moja motywacja? Ta z kolei może mieć dwojakie podłoże.
Możesz chorować na celiakię. Wtedy wóz albo przewóz. Nie ma
przeproś. Albo radykalnie wykluczasz gluten albo poważnie ryzykujesz (jak
poważnie, to zależy od stopnia nasilenia choroby). Na tej grupie nie będę się
więc skupiać (zresztą warto przebadać się w tym kierunku!). Ja sama (na szczęście) do niej nie należę. Pozostaje nam więc
drugi typ motywacji.
Możesz chorować na inne schorzenia. Twój organizm nie
przepada za glutenem. Twoi towarzysze to albo endometrioza albo Hashimoto, a
może AZS. Słowem - wszelkie choroby autoimmunologiczne i inne nieprzyjemności. Obniżona
jakość życia, gorsze samopoczucie czy rewolucje ze strony układu pokarmowego sugerują
Ci – zrób coś wreszcie!
Pamiętam jak przed moją erą zdrowego odżywiania byłam
niesamowicie zmęczona. Dzień w dzień. Pamiętam jak jeszcze w liceum ziewałam na
lekcjach. Po powrocie do domu padałam na twarz i zasypiałam około 21, by po
dwudziestu minutach się obudzić, bo jeszcze musiałam odrobić prace domowe.
Wtedy wydawało mi się to normalne, miałam przecież tyle
dodatkowych aktywności. Z perspektywy czasu wiem, że chroniczne zmęczenie to
jeden z objawów endometriozy. Po przejściu na dietę bywałam zmęczona, ale nie dzień w
dzień, nie non stop! To była jedna z pierwszych rzeczy, jakie udało mi się
samej zaobserwować (wyniki badań dostawałam na kartce :) ).
A więc jaka jest Twoja motywacja? Dlaczego chcesz odstawić
gluten? Być może będzie to na jakiś czas, być może później do niego wrócisz,
ale z umiarem. Tylko pytanie dlaczego? Skąd taki pomysł? Jak już odpowiesz sobie na to pytanie, czas na kolejne: co
chcesz osiągnąć? Może wydaje Ci się to banalne, może już żałujesz, że zmarnowałeś 5 minut na czytanie tego artykułu. Ale moim zdaniem odpowiedzenie sobie na te dwa pytania to podstawa.
Pośród mody na „bezglutenowość” warto się zatrzymać i przez chwilę zastanowić.
Znam osobę, która wydała tysiąc złotych na przeróżne testy, które potwierdziły,
że jej organizm nie toleruje glutenu. Wydała potem kolejne kwoty na żywność
bezglutenową. Zamawiała u znajomych chleb bezglutenowy. Wszyscy dookoła
wiedzieli, że stosuje dietę i starali się ją w tym wspierać. Ale ona przechodząc
obok piekarni nie mogła się oprzeć. Po prostu musiała tam wejść i kupić sobie
świeżego pączka. Gdy o tym usłyszałam padłam z wrażenia. Ale jak to – nie mogła
się oprzeć?! Gdy już się podniosłam –zrozumiałam jedną ważną rzecz. Ona nie
miała POWODU. Nie miała mocnej motywacji. Samo chcę, bo chcę, bo tak
postanowiłam, jej nie wystarczało. Nie cierpiała z powodu swoich schorzeń. Nie
zmagała się z uciążliwymi dolegliwościami. A samo „bo chcę się czuć lepiej” nie
wystarczało. Nie wiedziała też co to właściwie znaczy „czuć się lepiej”.
Znam też osoby, które wiedzą co chcą osiągnąć dzięki zmianie
odżywiania. Imponują mi znajomi, którzy ograniczają gluten (albo pszenicę) nie
dlatego, bo jest taka moda, tylko dlatego, że chcą odżywiać się różnorodnie. Wysoko
przetworzoną pszenicę zamieniają na orkisz czy żyto. Sięgają po kasze i ziarna.
Bo chcą jeść zdrowo. Imponują mi swoją świadomością. Podziwiam też osoby, które
przechodzą na post leczniczy. Znam takie osobiście i jestem pod wielkim
wrażeniem ich determinacji. Wiedzą czego chcą. Po zakończeniu postu odżywiają się racjonalnie. Zwracają uwagę na to, co znajduje się na ich
talerzach. Bo nie o eliminację czy ograniczenie glutenu w gruncie rzeczy chodzi.
Ważniejsze od tego, czego nie jemy, jest to, co jemy. Można wyeliminować
gluten, ale odżywiać się jedynie bezglutenowymi słodyczami. To jednak w
powrocie do zdrowia nam nie pomoże.
Dla mnie powód był oczywisty. Miałam już tego dość. Chciałam przestać wiecznie być zmęczona. Oprócz
tego chciałam zminimalizować ryzyko kolejnych operacji. Chciałam uciec od uciążliwych
napadów bólu. I na końcu, ale najważniejsze - marzyłam, by zostać mamą.
Widząc cel, droga jest łatwiejsza.
Powodzenia i trzymam kciuki!
PS. Będzie mi bardzo miło, jeśli podzielisz się ze mną tym, co
myślisz na ten temat. To dla mnie ważna informacja zwrotna, czy to co
piszę/robię jest dla Ciebie ważne i potrzebne.
foto: pixabay.com
6 komentarze
Zosiu,bardzo ciekawy tekst-i taki prawdziwy! :)
OdpowiedzUsuńWitaj. Dopiero zaczynam przygodę życia podejrzewam. Moje pobubki to chęć bycia zdrowym. Otyłość, depresja, stany lękowe, wtórna bezpłodność, astma i niedoczynność tarczycy. Przeraża mnie to jak bardzo zaniedbalam swój organizm. Cel to normalne życie. Bez ciągłego zmęczenia i problemow z oddychaniem. Chcialabym tez jeszcze jedno dziecko. Mam nadzieję, że ide w dobrą stronę. Pozdrawiam i powodzenia. Będę tu na pewno częściej zaglądać :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCiągle byłam w depresyjnym nastroju, nie miałam sił, co chwilę wychodziła mi opryszczka na ustach, jakieś bardzo niedobre rzeczy zaczęły się dziać z moimi dziąsłami. Stwierdzono hashimoto. Dostałam tabletki i standardowe informacje, choroba jest nieuleczalna, nieznane są przyczyny. Do końca życia mam brać tabletki. Żywienie nie ma żadnego znaczenia. Przez wiele lat bezrefleksyjnie poddawałam się wiedzy lekarzy. Owszem zimna przestały atakować, dziąsła doszły do siebie, ale ciągle nie miałam siły. Od tego się zaczęło, zapragnęłam chcieć. Czuć, że chce mi się chcieć. Zaczęłam szukać na necie. Okazało się, że na forach wypowiadali się ludzie, którzy w momencie stwierdzenia choroby bez brania tabletek, zmieniali nawyki żywieniowe i to ich przywracało do pełnego zdrowia. Poczułam się oszukana. Zmieniłam sposób żywienia. Na przełomie ostatnich lat odstawiłam gluten, nabiał, mięso. Wyniki zaczęły się poprawiać. Niestety wpadłam na pomysł odstawienia tabletek bez zmniejszania dawki. To był zły pomysł. Moje wyniki bardzo się pogorszyły. Wróciłam do tabletek, ale zmian żywienia nie zaniechałam. Teraz skłaniam się ku surowemu jedzeniu. Ostanie wyniki znowu się poprawiły. Moim marzeniem jest wyzdrowieć. Wkurza mnie konieczność kontaktu i uzależnienie od lekarzy. Gdyby nie moja choroba nigdy bym nie poczyniła tylu wspaniałych zmian.
OdpowiedzUsuńwzruszyła mnie Twoja historia i gratuluje, że zostałaś mamą! :) Sama jestem już na początku drogi. Bez glutenu bez jajek i nabiału (nietolerancja); cytrusów, orzechów (alergia). Oczywiście waga poszła ok 5,6 kg w doł i moi bliscy patrzą na moją dietę sceptycznie. Nabiał to nie problem, brakuje mi jajek a poza tym bardzo męczy mnie kwestia tego, iż 'nasze' posiłki są niestety czasochłonne.Troszkę sobie z tym nie radzę, ale walczę ze sobą (wiadomo: praca dom, itd)... Dieta pozwala poczuć się lepiej, ograniczyć rewolucje pokarmowe, trzeba być twardym. Jednak wsparcie otoczenia jest ważne. Zbyt mało osób wie, z czym to się wszystko je. Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich :)
OdpowiedzUsuńW pierwszej kolejności zobacz czym są testy na nietolerancję pokarmowa. Sądzę, że każde zmiany żywieniowe powinno się właśnie od tego zaczynać. Jeżeli dobrze się czujemy jedząc gluten to po jego odstawieniu nasze samopoczucie może się pogorszyć.
OdpowiedzUsuń