Kolejna surówka, którą od razu zjadłam całą. Brukselka na surowo, na słodko. Wariacja na temat poprzedniej pysznej surówki ze świeżej brukselki. Nic, tylko robić i jeść. Samo zdrowie :)

Zbliżają się Święta, więc i pasztet musi być. Pierwotnie miałam robić z fasoli i batatów, ale nie miałam ani jednego ani drugiego. W kuchennej szafce znalazłam natomiast całe opakowanie ciecierzycy, a w lodówce marchewki.

Ciecierzycę płuczemy, zalewamy wodą (kilka centymetrów nad poziom ciecierzycy) i zostawiamy na 10 godzin. Po tym czasie gotujemy aż będzie miękka (około 60-80 minut, wody nie solimy).

Cebulę kroimy w kostkę, szklimy przez 5 minut na oleju z dodatkiem liści laurowych i jałowca. Dodajemy do niej marchew startą na dużych oczkach tarki. Dusimy jeszcze 10 minut. Wyjmujemy przyprawy, wszystko razem blendujemy. Blendujemy też odsączoną ciecierzycę. Dodajmy mielony len, sól i pieprz. Próbujemy, ew. doprawiamy do smaku.

Pieczemy 60 minut w 180 stopniach.

Pasztet jest dość suchy. Jeśli lubimy bardziej wilgotne pasztety, możemy do masy dodać kilka łyżek wody.

Kiedy myślę "szpinak", przypomina mi się mała książeczka z czasów wczesnego dzieciństwa i bajka o zajączku, który nie lubił szpinaku, ale musiał go jeść, bo przecież szpinak jest zdrowy... :) Niektórzy z pewnością zgodziliby się z zajączkiem. I wydaje mi się, że to wina rozgotowanej szpinakowej papki serwowanej w przedszkolnych i szkolnych stołówkach.

Dziś gdy myślę o szpinaku zastanawiam się jak można go tak traktować. Bo szpinak najsmaczniejszy i najzdrowszy, to dla mnie szpinak surowy. Podstawa np. takiej szybkiej sałatki.

Jedzmy szpinak na zdrowie! :)

Składniki:

- świeży szpinak (ilość wedle uznania, u mnie pół paczki)

- 1 duży parowany burak 

- garść posiekanych orzechów nerkowca

sos:

- 2 łyżki oleju

- 1 łyżka syropu z agawy

- 1 łyżka soku z cytryny

- sól do smaku

Liczba lajków na facebooku przekroczyła już dwa tysiące! Czyli już tyle osób uwierzyło, że zdrowe gotowanie może być łatwe, pyszne i tanie (to też jeden z moich priorytetów - łamanie stereotypu, że zdrowe = drogie)! :)

Delektuję się więc tą chwilą. Spoglądam przez okno na poranne słońce, popijam herbatę i zajadam się pysznym, bardzo zdrowym mazurkiem. Do Świąt pozostał już tylko tydzień. Zastanawiam się więc nieustannie nad świątecznymi przysmakami. A mazurek to obowiązkowa pozycja w menu. Ten, wymyślony wczoraj przeze mnie, jest oczywiście wegański i bezglutenowy. A do tego nie zawiera cukru, jest banalnie prosty, tani i szybki w przygotowaniu!

Składniki (blaszka 25 x 25 cm):

SPÓD (ciasto półkruche):

- 1/2 szklanki kaszy jaglanej

- 1 szklanka mleka roślinnego

- 1 łyżka syropu z agawy/klonowego itp.

- 1/2 szklanki mąki ryżowej (lub ew. innej bezglutenowej)

MASA:

- dżem wiśniowy ŁOWICZ 100% bez cukru (lub inny niesłodzony dżem)

- 2 szklanki daktyli namoczonych 10 minut we wrzątku i dobrze odsączonych (odciśniętych)

- 8 łyżek rozpuszczonego oleju kokosowego

- 1 łyżka soku z cytryny

Kaszę prażymy kilka minut na małym ogniu, zalewamy mlekiem z syropem i gotujemy pod przykryciem do momentu aż kasza wchłonie całe mleko. Ostudzoną kaszę dokładnie mieszamy (łyżką lub ręką) z mąką ryżową. Przekładamy do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia i dobrze "dogniatamy" ciasto. Pieczemy 20 minut w 180 stopniach.

W tym czasie dokładnie blendujemy daktyle, olej kokosowy i sok z cytryny.

Ostudzone ciasto smarujemy warstwą dżemu, a później daktylowym karmelem. Dowolnie dekorujemy. Wkładamy do lodówki przynajmniej na kilka godzin (a najlepiej na całą noc), aby masa stężała.

Uwaga - jest bardzo słodkie! :)

Prób przygotowania bezglutenowych i wegańskich naleśników podejmowałam bardzo wiele. Rezultaty z reguły były marne, a naleśnikowa papka z patelni zamiast na talerzu lądowała w koszu. Czasem, gdy smakowo (lecz nie wizualnie) nadawała się do jedzenia, wrzucałam ją do miseczki i pokrywałam grubą warstwą dżemu, która skrzętnie skrywała nędzny wyrób naleśnikopodobny. Przepis z wykorzystaniem mąki z ciecierzycy to trzecia receptura na naleśniki, która spełniła moje oczekiwania i czuję, że często będę je przyrządzać. Przepis znalazłam tu i lekko zmodyfikowałam.

Składniki (na 7 naleśników o średnicy 20cm):

- 1 szklanka mąki z ciecierzycy
- 1/3 szklanki mąki ziemniaczanej
- 1 i 1/3 szklanki mleka roślinnego


Wszystkie składniki dokładnie mieszamy (łyżką lub mikserem) i odstawiamy ciasto na minimum 2 godziny. Smażymy na odrobinie oleju kokosowego (smażą się błyskawicznie!). Po przełożeniu na talerz przykrywamy pokrywką, aby trochę zmiękły.

Zdałam sobie sprawę, że kilka razy w tygodniu jem jakąś kaszę (lub czasem ryż) z patelni, a na blogu jej ni widu ni słychu...! :) Zmieniam więc ten bulwersujący stan rzeczy i polecam Wam kaszę gryczaną z jarmużem, suszonymi pomidorami i orzechami włoskimi! :)

W gruncie rzeczy taka kasza to świetny pomysł zarówno na szybki obiad jak i ciepłą kolację. To też dobra propozycja na przyjście gości. Nie wiemy o której dokładnie się zjawią? Nic nie szkodzi - kasza czeka na patelni i w każdej chwili można ją błyskawicznie podgrzać.

Składniki (na 2 obiadowe porcje):

- 100 g kaszy gryczanej niepalonej (jeden woreczek)

- 1 cebula pokrojona w kostkę

- 6 suszonych pomidorów z oleju pokrojonych w paski (pomidory bez oleju warto wcześniej chwilkę namoczyć)

- garść posiekanego jarmużu

- garść posiekanych i podprażonych orzechów włoskich

- 1 łyżka miodu/syropu z agawy/klonowego

- 2 łyżki oleju kokosowego

- sól do smaku

Kaszę gotujemy na sypko (ważne, aby jej nie rozgotować). Na oleju lekko podsmażamy cebulę. Dodajemy jarmuż i pomidory i dusimy 10 minut. Po tym czasie dodajemy łyżkę miodu/syropu oraz kaszę i mieszamy, solimy do smaku. Podgrzewamy całość i posypujemy orzechami. Smacznego!

Zamarzyło mi się ciasto bardzo pożywne, wilgotne, słodkie i koniecznie o bananowym posmaku (ochota na banany ostatnio mnie nie opuszcza). Do tego miało być lekko strawne, jak najzdrowsze i bez cukru. I tak zrodził się pomysł na jaglany bananowiec. Będę szczera - udał się smakowicie! Zresztą sami spróbujcie. :)

Składniki:

CIASTO:

- 1 szklanka kaszy jaglanej surowej (około 200g)
- 3 bardzo dojrzałe banany
- 4 łyżki mąki kokosowej
- 4 łyżki mąki ziemniaczanej
- 4 łyżki mielonych migdałów (można pominąć)
- 4 łyżki miodu/syropu z agawy/klonowego
- 1 łyżeczka esencji waniliowej

- garść rodzynek
- 8 pokrojonych moreli
- garść posiekanych orzechów (u mnie orzechy włoskie i nerkowca)

POLEWA:

- 1 szklanka daktyli namoczonych we wrzątku
- 4 łyżki oleju kokosowego
- 2 łyżki soku z cytryny


Kaszę prażymy kilka minut, po czym zalewamy 2. szklankami wody i gotujemy pod przykryciem około 15-20 minut (aż wchłonie całą wodę). Po ostudzeniu mieszamy z rozgniecionymi bananami i resztą składników. Pieczemy w 180 stopniach przez 50 minut (u mnie tortownica o średnicy 18 cm).
Daktyle dokładnie blendujemy z sokiem i rozpuszczonym olejem. Rozsmarowujemy polewę na ostudzonym cieście. Możemy dodatkowo posypać posiekanymi orzechami. Wkładamy do lodówki przynajmniej na kilka godzin.

Wydaje mi się, że mogłabym w ogóle nie jeść chleba ani wyrobów "chlebopodobnych" :) W ostatnie wakacje obyłam się bez niego ponad miesiąc i aż tak strasznie nie tęskniłam. Ale nie ma co się oszukiwać. Czasem po prostu miło zjeść kanapkę! Z dobrą pastą, "masełkiem" czosnkowym albo z dżemem. Pieczenie tradycyjnego chleba wymaga czasu. Chleb na drożdżach musi mieć czas wyrosnąć. O chlebie na zakwasie nawet nie wspominam. Zaś wafle ryżowe czy kukurydziane warto mocno ograniczyć. Od samego początku mojej bezglutenowej diety na ratunek przychodzi mi chrupki chlebek. Pierwotny przepis (który zmodyfikowałam) znalazłam 1,5 roku temu na Garnkofilii, potem widziałam wiele podobnych receptur na tzw. krakersy z ziaren. Jak zwał, tak zwał. Najważniejsze, że zdrowy i błyskawiczny w przygotowaniu. Potem tylko 40 minut pieczenia i już można robić kanapki. :)

Zapraszam na przepis najprostszy z możliwych, który można modyfikować według uznania.

Składniki:

- 1 szklanka ziaren słonecznika

- 1/2 szklanki ziaren lnu

- 1 szklanka mąki bezglutenowej (np. gryczanej, jaglanej, ryżowej, kukurydzianej, z ciecierzycy) - u mnie pół na pół mąka z ciecierzycy i ryżowa

- 1 łyżeczka soli himalajskiej

- 1 łyżeczka ziół prowansalskich

- 1 szklanka wody

Wszystkie składniki mieszamy łyżką, wylewamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia* i równomiernie rozprowadzamy. Z podanych proporcji wychodzą mi dwa okrągłe ziarniaki o średnicy 18 cm. Pieczemy 40 minut w 180 stopniach. Później można wyłożyć na kratkę do ostudzenia. Kroimy jeszcze ciepły, bo później się kruszy.


* Po Waszych komentarzach postanowiłam dodać uwagę dot. papieru do pieczenia. W przypadku przygotowywania tego chlebka jakość papieru jest szczególnie ważna. Papier musi być naprawdę "śliski". Dobrą alternatywą jest też forma silikonowa.